Wstałam jak co dzień od jego wyjazdu smutna i zniechęcona. Przestałam cieszyć się wizytami mojego przyjaciela. Wszystko stało się szare, mażyłam tylko o jednym... o śmierci. Już nie wierzyłam, że on wróci i znów będziemy razem. Ja już nawet nie chciałam, wszystkie moje ciuchy były czarne. Kupiłam nawet nowe auto, bo moje stare przypominało mi go. Ruszyłam powolnym krokiem w stronę salonu kiedy usłyszałam...
-Renee ona nie zachowuje się tak jagby ktoś odszedł tylko jakby ... ktoś umarł. Ja nie wiem co mam już robić. Na początku wizyty Jacoba ją podnosiły na duchu, a teraz?- mama mu odpowiedziała, ale nie usłyszałam.- Tak masz rację. Powiem jej.- postanowiłam dłużej się nie kryć i kiedy się rozłączył, weszłam. Nie zaszczyciłam go nawet spojrzeniem, otworzyłam szafkę i wyjełam chipsy.
-Bello, musimy porozmawiać.
-Hmm?
-Wracasz do domu.
-Ja jestem w domu!
-Do mamy.
-Nie!
-Bello on już nie wróci! Nic cię już tu nie trzyma! - miał rację, nic mnie tu już nie trzyma było za późno.
-Masz rację. Wracam do Phenix. - odpowiedziałam i poszłam na górę. Siedziałam i pakowałam się, nie miałam wiele rzeczy więc skończyłam po godzinie. Weszłam do toalety i napóściłam wody, weszłam i wyjołam żyletke. Zrobiłam dwa zacięcia na jednej ręce i szybko ją zabandarzowałam, by ojciec nie zauważył. Wyszłam z toalety i weszłam na komputer zarezerwować lot. Na zajutrz wyjechałam z Folks i pożegnałam się z wspomnieniami o Edwardzie.
Super notka, z niecierpliwością oczekuje kolejnej!!!!!!!!! TERAZ MASZ ZOSTAĆ!!!!!!!!! A co do pięknych istot są fajne, ale nie przebijają ZMIERZCHU!!!!!!!!!11
OdpowiedzUsuńDziękuję, tutaj też mam zamiar ogłosić, że prawdopodobnie starych notek poniżej Przepradzam nie znajdziecie, gdyż mam zamiar je usunąć.
OdpowiedzUsuń