sobota, 23 lutego 2013

Lata mijały...

Myślałem, że rzeczy które zostawie Belli, będą w pewien pokażą, że jest on w pewien sposób przy niej. Niestety , lata mijały Bella wyprowadziła się , poszła do Coleggu( sorry nie wiem jak to się pisze), wyszła za mąż, urodziła dzieci, zestarzała się, wychowywała wnuki i w końcu umarła. Jej potomkowie sprzedali dom w Folks i po koleji umierali. W końcu wybuchł pożar i spalił cały las do okoła domu Belli. Wszyscy uznali, że jest nawiedzony przez jej ducha, który błąka się i poszukuje miłości życia, która ją zostawiła. Ludzie po woli zapominali o tej rodzinie i o jej prawdzie i istniała już tylko legenda. W końcu Edward z rodziną wrócił, pojechał zobaczyć dom, na ulicy spotkał kobietę.
-Prosze pani, co się tu stało?
-56 lat temu wybuchł tu pożar, spalił wszystko do okoła z wyjątkiem domu.
-Jak to możliwe?
-Istnieje legenda, że duch dziewczyny...jak jej tam było? aaaa... Bella błąka się poszukując swojej miłości, która ją zostawiła. Niestety nikt nie pamięta jak ten chłopak miał na imię...
-Dziękuje.- Edward zaszokowany wiadomością, w noc wszedł do pokoju, otworzył deske i znalazł, rzeczy które dał kiedyś ukochanej i potem je schował. Nagle coś zaszumiało i kiedy się podniusł znalazł na ścianie napis... Czemu mnie zostawiłeś?... Wzioł, rzeczy i odszedł. Przed wyprowadzką wszedł do pokoju i w tym samym miejscu schował list.
,,Kochanie,
Chciałem żebyś, żyła jak normalny cłowiek, kochałem cię i nadal będę aż po wieki. Wybacz mi.
Edward."
 Lata po ich wyprowadzce znów szybko mijały, zbyt szybko. Ludzie zapomnieli o legędzie i spalili dom razem z ukochaną, która została wreście wzięta w zaświaty i odpoczywa na drugiej stronie świata razem z ukochanym. I już nigd nigdy nie zniszczy ich wspólnego szczęścia, ludzie zapomnieli, lecz rodzina chłopaka prawdziwą historie będą znać na zawsze.

piątek, 22 lutego 2013

Za późno...

Wstałam jak co dzień od jego wyjazdu smutna i zniechęcona. Przestałam cieszyć się wizytami mojego przyjaciela. Wszystko stało się szare, mażyłam tylko o jednym... o śmierci. Już nie wierzyłam, że on wróci i znów będziemy razem. Ja już nawet nie chciałam, wszystkie moje ciuchy były czarne. Kupiłam nawet nowe auto, bo moje stare przypominało mi go. Ruszyłam powolnym krokiem w stronę salonu kiedy usłyszałam...
-Renee ona nie zachowuje się tak jagby ktoś odszedł tylko jakby ... ktoś umarł. Ja nie wiem co mam już robić. Na początku wizyty Jacoba ją podnosiły na duchu, a teraz?- mama mu odpowiedziała, ale nie usłyszałam.- Tak masz rację. Powiem jej.- postanowiłam dłużej się nie kryć i kiedy się rozłączył, weszłam. Nie zaszczyciłam go nawet spojrzeniem, otworzyłam szafkę i wyjełam chipsy.
-Bello, musimy porozmawiać.
-Hmm?
-Wracasz do domu.
-Ja jestem w domu!
-Do mamy.
-Nie!
-Bello on już nie wróci! Nic cię już tu nie trzyma! - miał rację, nic mnie tu już nie trzyma było za późno.
-Masz rację. Wracam do Phenix. - odpowiedziałam i poszłam na górę. Siedziałam i pakowałam się, nie miałam wiele rzeczy więc skończyłam po godzinie. Weszłam do toalety i napóściłam wody, weszłam i wyjołam żyletke. Zrobiłam dwa zacięcia na jednej ręce i szybko ją zabandarzowałam, by ojciec nie zauważył. Wyszłam z toalety i weszłam na komputer zarezerwować lot. Na zajutrz wyjechałam z Folks i pożegnałam się z wspomnieniami o Edwardzie.

Przepraszam

Wiem, wiem i jeszcze raz wiem! Postanowiłam oficjalnie powrócić! Zamierzam w dniach 8 i 24 wstawiać małe historyjki związane z zmierzchem. Jeśli notka w któryś z tych dni się nie pojawi, to z góry przepraszam.
Teraz troche inny temat kto z was był w kinach na ,, PIĘKNE ISTOTY"? Mi osobiście film przypadł do gustu i jest teraz jednym z moich ulubionych. A wam jak się spodobał film? Niestety w niedziele nie będę mogła dodać notki więc zrobie to dzisiaj...